"In a crooked little town,
they were lost and never found
Fallen leaves, fallen leaves,
Fallen leaves, fallen leaves,
fallen leaves' on the ground"
Cóż za
piękny poranek.
Aż chciało
by się ponownie rozgościć w fotelu skąpanym ciepłem promieni słonecznych, będącym w pobliżu stolika mającego na sobie
ulubione picie i coś słodkiego. Do tego
przyjemnego obrazka jeszcze tak dodać książkę, grę, czy tam co innego zwiększającego poczucie relaksu i odpoczywać… nie przejmując się upływającym czasem,
otoczeniem, niczym.
W nadmiarze wszystko szkodzi… cóż, przy takim relaksie można by popaść w objęcia lenistwa tak mocno ze aż zapomniało by się o swych obowiązkach i tym podobnych, jak ja.
W ostatnim
czasie tak mocno uległem okolicznym
przyjemnościom oraz wydarzeniom, ze aż skusiłem się popaść w lenistwo wspierające
odwlekanie swych obowiązków na później.. i później.. aż minął niemalże tydzień.
Skoro już zacząłem kwestię relaksu to wypadało
by ją skończyć, ameryki nie odkryję mówiąc ze jest wiele sposób na zwiększeniem przyjemnością z odpoczynku jak i
jego praktyczne wykorzystywanie.
Tak też
jednym z tych sposobów są wciągające historie o niecodziennym świecie, które
bez poczucia wstydu będą się starać jak tylko mogą aby oczarować nas swymi
wydarzeniami tak mocno, abyśmy
zapomnieli o własnym realnym życiu. Stąd
też chętnie otworzę swą kartotekę kryminalną aby ostrzec was przed paroma zdolnymi „złodziejami czasu” skrytymi pod
terminami trylogii i cyklów książkowych.
↓ Trylogia czasu↓
„Rubin czerwony, magią
kruka obdarzony,
G-dur zamyka krąg przez
Dwunastu utworzony”
Kerstin Gier
Pewnego razu nie mając co czytać
wybrałem się do biblioteki z wiadomym zamiarem, szperając miedzy pułkami natrafiłem na pierwszy tom trylogii młodzieżowo-fantastycznej
zwącej się „Trylogią czasu”.
Po przeczytaniu opisu „Czerwieni
Rubinu” która jest pierwsza w kolejności, odrzuciłem ją w kąt myśląc ze
to „kolejny młodzieżowy shit z równie mdłym romansem i komedią dla nastolatek”
znajdując później inny tytuł który prezentował się sensowniej. Wychwalanie książki na różnych portalach czytelniczych jak i jej samej cytaty tym bardziej
mnie w tym utwierdzały, jak się później okazało w pełni błędnie i kryjąc wiele
wartych uwagi wydarzeń i zakrętów fabularnych.
Cóż takiego skłoniło mnie do
sięgnięcia do tego pozornie „mdłego i nudnego” romansidła mierzącego w niewieścią publikę? A co więcej jego dwóch dalszych
tomów którymi są „Błękit Szafiru” oraz „Zieleń Szmaragdu” ?
Powodów było parę, w tym głównie to
iż trylogii bliżej do gatunku akcji, suspensu, dramatu, oraz fantastyki.. niźli
do mdłego romansu i komedii. Wszystkie te gatunki przez całą serię się ze sobą przeplatały i nadawały odpowiednie kolory wraz z sensem wydarzeniom, które na
swe barki musieli brać główni bohaterowie, tu akurat schematycznie, będący
licealistami. Cóż, wyboru nie mieli, nawet śmierć nie wchodziła w rachubę mimo
że nie raz zamiast szczerzyć do nich zęby, to ona starała się ich pogryźć…z ciekawych skutkiem.
Kolejnym powodem jest sama fabuła, która
w ogólnym skrócie brzmi tak:
„Pewnego dnia szesnastoletnia Gwen odkrywa,
że jest posiadaczką genu podróży w czasie – niespodziewanie przemieszcza się o
sto lat wstecz. Okazuje się, że nie jest jedynym podróżnikiem - istnieje całe
tajne bractwo, zajmujące się kontrolą dwunastu podróżników w czasie – Gwen jest
ostatnim z nich. Szybko odkrywa, że jedenastym jest bardzo atrakcyjny
dziewiętnastolatek: Gideon. Ale zakochiwanie się nie jest takie proste gdy się
skacze tam i z powrotem w czasie i gdy trzeba wypełnić niebezpieczną misję w
XVIII. wieku.”
Zapowiada się na romans z akcją, na szczęście fabuła
książki rysuję się w bardziej ponurych oraz makiawelicznych kolorach, lecz
nadal z przyjemnymi dla odsapnięcia elementami romansu, komedi, i tak dalej. Bractwo okazuję
się mieć inne zamiary do głównej bohaterki niż się jej mówi, jedynie skryte
motywem „pomocy w ratowaniu całej linii czasowej, o – ostatni podróżnicy w czasie”.
Podróżnicy w czasie są określeni głównie linią krwi,
niczym „wybrańcy” są katowani od małego wiedzą o przeszłości aż nadejdzie sądny
dzień.. który nadejść nie musi, przez co może przyprawić niektórych o komplikacje. Przeszłość nie jest nieświadoma ich
przybycia, wręcz przeciwnie, ktoś z ich otoczenia chętnie pokaże im wszystkie „uroki
przeszłości” tak by zapomnieli o swej teraźniejszości.
Jakby tego było mało Gwen i Gideon, będący odpowiednio Rubinem i Diamentem, nim jeszcze się chronologicznie się urodzili zostali włączeni do tajemniczej
układanki której rozwiązanie może mieć kolosalny wpływ na osiągnięcia naukowe i i technologiczne ludzkości.
Przed końcem opisu tego złodzieja
czasu muszę pochwalić jego twórczynie za przemyślaną chronologię wydarzeń,
motyw podróży w czasie, które sensownie się ze sobą zazębiają przez wszystkie
tomy.
Jedynie połowa pierwszego tomu może zrażać, gdyż dopiero wtedy naprawdę mocno zaczyna się rozkręcać, lecz nie zwalnia zbyt mocno aż do
samego finału.
Ostatnim powodem jest układanka, na
którą w miedzy czasie się natknąłem. Opisuję się ona tymże cytatem, który w
dalszych rozdziałach powoli zostaję przejrzyście wytłumaczony krok po kroku.
„Opal i bursztyn to pierwsza para agatu w B głosy, wilka awatara, duet
solutio z akawamarynem,
za nimi mocą szmaragd z cytrynem, kameole bliźniacze to skorpion,
ósmy jest jadeit, digestion WF- dur. czarny turmalin pobrzmiewa w F blask szafiru jasny olśniewa i diament, z nimi prawie w rzędzie, jedenaście i siedem, lew poznany będzie. Projectio!
Czas płynie strumieniem, rubin to początek, lecz i zakończenie.”
za nimi mocą szmaragd z cytrynem, kameole bliźniacze to skorpion,
ósmy jest jadeit, digestion WF- dur. czarny turmalin pobrzmiewa w F blask szafiru jasny olśniewa i diament, z nimi prawie w rzędzie, jedenaście i siedem, lew poznany będzie. Projectio!
Czas płynie strumieniem, rubin to początek, lecz i zakończenie.”
↓↓ Nordycki Pan Kłamstwa, sługa
niebios. ↓↓
„- Jesteś... aniołem?
- Pewnie - zakpił
nieznajomy – tylko skrzydła
zostawiłem w
przedpokoju, by nie nabłocić.”
Jakub Ćwiek
W przypadku tej Polskiej trylogii będącej zarówno tetralogią wychodzącej spod palców stukanych o klawiaturę, opis
był akurat bardzie zachęcający niż zniechęcający.
Prócz tego na okładce widnieję sobie
blondyn w kwiecie wieku zasłaniający twarz spluwą z tłumikiem, która przez to
na jego stroju proszącym się o etykietę "płatny czyściciel uciążliwych
śmieci" okazuję magiczne runy. Jak tu się nie zaciekawić książką po takim
opisie?
"Odkąd nie ma Boga, anioły nie grają fair.Valhalla legła w gruzach.
Loki, adoptowany syn Odyna, patron oszustów i zdrajców, staje po stronie
triumfujących zastępów pańskich. W świecie, gdzie zabłąkane,mitologiczne bóstwa bratają się z piekielnymi demonami, jego usługi są
dla Niebios bezcenne.
Loki staje się anielskim chłopcem na posyłki. Tak przynajmniej sądzą
archaniołowie… On ma własne plany.Są na tym i tamtym świecie sprawy, których nie da się załatwić z aureolą
nad głową"
Kłamca to czterotomowa powieść akcji
z elementami humoru i slice of life.
Cykl składa się z pierwszego tomu
będącym luźno powiązanymi opowiadaniami, bardziej to dosyć udana komedia akcji
niż co innego.
Po pierwszym tomie jest już zmiana
zamysłu książki i staję sie ona trylogią upadku Nieba oraz Piekła, oczywiście z
Lokim Gabrielem i Panem Piekła w tle. Trylogia obejmująca tomy od drugiego do czwartego, to
już bardziej poważniejsza historia z ściśle związanymi z sobą opowiadaniami .
Sama tetralogia opowiada o Nordyckim
Bogu Kłamstwa, który znudził się wikingami oraz swym światem przez co
postanowił stać się uosobieniem powiedzenia
"Gdzie Katolickie anioły nie mogą, tam Lokiego poślą".
Oczywiście taka zmiana frontu nie była prosta i szybka, ale to jest przeszłością tak samo jak Allaha. Nie
skrępowany więzami które go więziły przeniknął do naszego współczesnego świata
i zaczął życ jak każdy z nas. Praca, obowiązki, przyjemności. Tyle ze u niego
trochę się to pokręciło, praca ma nienormowany czas pracy więc sam nie wie
kiedy szefostwo będzie czegoś chciało, przyjemności i obowiązki nabrały rożnego wymiaru i niebezpieczeństwa.
Do takich obowiązków należy choćby
oficjalne słuchanie się swoich
skrzydlatych przełożonych jak Archanioł Gabriel, czasami też upewnienie się czy
zadanie które dostał wypełnił dobrze, i nie ześle na niego szwadronu wojsk
nieprzyjaciela.. jak wtedy gdy chcial "pokojowo" porozmawiać z jednym z Słowiańskich Bóstw, a
skończył uciekając przed armią zombie. Będąc pod sklepieniem drapacza chmur.
Loki od Niebios dostaję przeważnie prace o rutynowym motywie - "Wyeliminuj
konkurencje która sprawia Niebu kłopoty".
Czasami jego brudna robota - w końcu
aniołem nie jest, więc poplamić krwią się może tak samo jak skopać cztery
litery komu trzeba - komplikuję się
przez wpływy jeszcze innej
konkurencji. Inne konkurencje mają własne zamiary co do wiernych jak sposoby,
pech jednak lubi obserwować reakcje Boga
Kłamstwa kiedy jego cel przecina się z
celami innych, ot tak przypadkowo.
Dzięki czemu Pech Lokiego kierowany
pomysłami Autora, pokazuję nam zmagania Nordyckiego Boga który musi kombinować
nie tylko jak ujść z życiem, ale tez jak wrócić
gdzieś gdzie wie chociaż gdzie jest. Co też w przypadku od drugiego tomu
się nam przyda, gdzie zaczynamy od zemsty Upadłego Anioła, idziemy przez
inwazje Zombie w Paryżu, zahaczamy o krainę Elfów, po czym kończymy na
Katolickim Ragnaroku.
Jakub Ćwiek zadbał tez o to aby Loki
nie umarł na nadmiar uwagi i egocentryzm, dlatego też wiele razy Kłamce ujrzymy
jedynie na okładce, w wymianie za inne postacie pierwszoplanowe i drugoplanowe, jak choćby Święty Mikołaj czy grecki Eros.
Tak też jak to ma w zwyczaju trochę pozmienia, trochę ubarwi, trochę wyostrzy,
materiał źródłowy z jakiego czerpie wiedzę do swych historii. Ale to dla dobra
historii i czytelnika.
Ostatnią ważną rzecz w Kłamcy Ćwieka
o jakiej trzeba wiedzieć jest sam Loki.
Jest
on.. znacie Dantego z Devil May
Cry'a? Jeśli tak to wyobraźcie sobie ze ma zaginionego długowłosego
brata blondyna, który ciągle musi żuć wykałaczkę i kupować leki
uspokajające dla swego Przełożonego oraz swej panny. Zaś jeśli nie,
wyobraźcie sobie aroganckiego, zuchwałego, niebezpiecznego dla siebie
typa o równie ostrym co ciętym języku, który jest pół demonem i pół
człowiekiem.
↓↓↓ Cykl Inkwizytorski ↓↓↓
„Dobro wygrywa tylko
wtedy,kiedy ma szczęście,
by służyły mu takie skurwysyny jak ja.”
Jacek Piekara
Cykl inkwizytorski jest świetnie zarysowanym i ukazanym cyklem o luźno
ze sobą powiązanych opowiadaniach, które mimo tego wzajemnie zazębiają się ze
sobą tworząc uniwersum którego osią jest alternatywna wersja Chrześcijaństwa,
spod pióra autora Jacka Piekary oraz spod kaptura inkwizytora Mordmiera Madderdina.

Jak dotąd pojawiło się osiem kronik opowiadających
o tymże świecie skrywające przeróżne historie, w postaci normalnych i kolekcjonerskich
tomów, a nawet parę audiobooków i w miarę duży jak na Polskich fanów fandom
Mordimera.Od dawna zapowiadane są jeszcze cztery różne tomy związane z uniwersum.
W momencie gdy Jezus
był przybijany do krzyża zaszła niesłychana nie przewidywana tragedia.
Przybity do krzyża nagle zerwał się z
niego po czym wyrwawszy swemu oprawcy miecz pozbawił go głowy, tym samym rozpoczynając krwawą rzeż przepełnioną nienawiścią, zemstą, oraz bólem
niewiernych. Wszyscy ci którzy jeszcze na początku dnia byli oprawcami Syna
Boga, pod koniec tego samego dnia stali się częścią zimnego martwego szkarłatnego
ogrodu który zwany był Jerozolimą.
W duchu zemsty i bólu przez kościół
pokolenia zostały wychowane, żar gorejącej modlitwy się w nich palił i palić
będzie aż ich życia nie nadejdzie kres, czy też czas kiedy powita ich prywatnie
Inkwizycji.
Czarne płaszcze z wielkim oddaniem
dbają o wiernych a jeszcze bardziej o opozycje, starają się aby wszyscy
heretycy i niewierzący wiedzieli co ich czeka jeśli będą psuć ich Inkwizycyjną
pracę.
Główna akcja miejsce ma z reguły w okolicach
stolicy zwącej się Hez-Hezronem będącej na
terenach współczesnych Niemiec, czy
też w samym mieście.
Ulubieńcem jego ekscelencji biskupa Hez-Hezronu, a zarazem jednym z najbardziej uzdolnionych inkwizytorów w którym
pokładana jest nadzieja na jeszcze lepsze jutro, jest młodzieniec zwący
się Mordimer Madderdin.
Młodzieniec którego nawet imię skrywa okrutne i bolesne tajemnice
owiane przeszłością.
Wszak inkwizytor na takie uznawanie nie zasłużył sobie
samymi osiągnięciami edukacyjnymi i żarem gorejącej wiary która leży aż na
pograniczu sadyzmu, Mordimer z nieznanego dla nowego czytelnika powodu posiada w sobie nadnaturalne moce i
zdolności. Sama ich obecność idzie w zaprzeczeniu wiary, lecz takich
"zaprzeczeń" jest całkiem sporo w otoczeniu jego przełożonych, zaś zgłębianie
ich niczym dobrym nie za skutkuje.
Prócz pragnienia poznawania przez
niego weryfikowanej prawdy ma jeszcze wiele atutowych kart w rękawie, jak
charyzma i inteligencja którą w jego użytku jest zabójczą bronią, czy tez
opanowanie z wiedzą magiczną godną pojmanych wiedźm i magów. Prócz tego
wszystkiego Mordimer ma tez spore doświadczenie praktyczne w tematach paranormalnych
jak i ezoterycznych, ileż to razy wspomagał się on podróżami do nie-świata do
którego drogą prowadzi przez OOBE.
Choć Autor najbardziej i najlepiej postarał się ukazać to wszystko w tomie zawierającym jego
narodziny.
Te wszystkie karty na łamach mnóstwa
historii opowiadanych przez Piekarę nie raz zawadza w jak morderczym niebezpieczeństwie on będzie, jak też kogo pomocy potrzebować będzie aby z
satysfakcją wypełnić powierzone mu zadanie, z niekonieczną opłacalnością dla
pomocnika. Tego wysłannika kościoła z byle kim oraz z byle w konfrontacji jaką
wrogą siłą nie ujrzymy, czasem potrzebować będzie pomocy zirytowanego Anioła a
czasem groźnej wiedzmy rodem z Amsilasz.
Nie obejdzie się tez bez poznania jego przełożonych i bliskich, zarówno
kościelnych jak też tych z przeszłości którzy dla samego społeczeństwa osobno
wystarczają jako potencjalne niebezpieczeństwo.
Na koniec dodam jeszcze że jeśli
komuś poziom brutalności i świeżości pomysłów w tomach o Mordmim nie dal wystarczająco dużo satysfakcji, to chętnie polecę „Ogień i Krzyż” w których
głównymi bohaterami są jego opiekunowie
zaś Piekara wspiął się na wyżyny sadyzmu i brutalności słowami opisywanej.
Z mej kartoteki wartej podzielenia
się niebezpiecznymi historiami na ten wpis to tyle, gdy zaczynałem był taki
ładny poranek.. zamiast poranka mamy już ciemną noc, dzięki której można
zasiąść przed fotelem i przy nocnej lampce poczytać, pograć albo porobić co innego nim najedzie sen.
Good night,
till the next time of reading will come!
PS: Zarówno notka „Cukierkowe Horrory”
oraz „Cuda uzdrawiania. Czyli kup pan cegłę.” rozwijają się pomyślnie <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz